ale nie trzeba. No chyba, że chce się popatrzeć choć trochę na panów Mikulskiego i Karewicza. Starsi panowie, a mogli! Reszta średnio mogła. Adamczyk nawet się starał, ale Kot? I te jego żałosne przejażdżki zbyt małym samochodem? I jeszcze Żmuda...kiedy ryczała z ciężarówki, to też mi się chciało ryczeć. Ale ze śmiechu. Fabuła względna, tragedii nie ma. Momenty też są. Mam na myśli momenty głupie. Takie hamerykańskie.